Jednoosobowa Działalność Gospodarcza, Spółka z o.o.

Kontrola w firmie to nie przypadek – sprawdź, co naprawdę ją wywołuje!

Mężczyzna w garniturze analizuje dokumenty przez lupę, siedząc przy biurku z dużą ilością papierów – hasło na grafice: Kontrola w firmie to nie przypadek – sprawdź, co naprawdę ją wywołuje!

Słyszałeś, że kontrola w firmie może spaść na Ciebie „znikąd”? To mit. Dziś każdy urząd działa na podstawie konkretnych sygnałów i danych – a nie z ciekawości. W tym wpisie pokażę Ci, skąd biorą się kontrole i jak ich uniknąć.

„Miałam kontrolę, nie wiadomo czemu…” – serio?

Z każdej strony słyszysz historie o kontrolach w firmach. A to skarbówka, a to ZUS, a to PIP, a to jeszcze coś innego. I niemal zawsze opowieść zaczyna się tak samo:
„Nie wiadomo, o co im chodziło. Przyszli znikąd. Na chybił trafił. Ktoś się musiał na mnie uwziąć.”

Tylko że… dziś już nikt nie przychodzi znikąd. Nie przychodzą do Ciebie z ciekawości.
Kontrola w firmie nie jest przypadkiem. To nie losowanie. To nie loteria, gdzie wylosowano Twoje NIP-em i hop – już ktoś puka do drzwi. Dziś kontrole to konkretna reakcja na konkretne zachowania. I warto to w końcu powiedzieć wprost.

Zachęcam Cię również do posłuchania mojego podcastu:

Kontrola w firmie? Oto najczęstsze powody:

Ty sam

Zanim powiemy o donosach i „branżówkach”, zatrzymajmy się przy najczęstszym scenariuszu: kontrola przychodzi, bo ignorujesz urząd. Nie składasz deklaracji, nie odbierasz pism, nie odpowiadasz na wezwania. Masz zaległości w ZUS-ie, spóźniasz się z PIT-em, nie aktualizujesz danych.

I to nie raz. Nie przez chwilę. Tylko ciągle. Notorycznie.

System to widzi. Urzędnik nie musi znać Cię osobiście – wystarczy, że kliknie parę razy w systemie, i już ma obraz Twojej sytuacji.
Jeśli tam świecą się czerwone lampki, a Ty na dodatek milczysz jak grób – to pojawia się kontrola prewencyjna. Bo skoro nie reagujesz na miękkie sygnały, to może jednak trzeba z Tobą porozmawiać z bliska.

I teraz powiedzmy sobie szczerze: czy naprawdę jesteś zaskoczony, że przyszli?

Donos – czyli życzliwy sąsiad, były pracownik albo… konkurencja

Drugi klasyk: kontrola w firmie z donosu.
Tak, takie rzeczy się zdarzają. I nie, nie trzeba mieć na pieczątce wroga publicznego – wystarczy, że komuś się coś nie spodoba. zasem to klient, który nie dostał paragonu. Innym razem były pracownik, który czuje się źle potraktowany. A bywa też, że to konkurencja, która ma Cię serdecznie dość.

Co ciekawe – donos nie musi być nawet podpisany. Może być anonimowy. Wystarczy jedno zgłoszenie, np. do PIP-u, i już masz kontrolę.

Ale uwaga: urzędy nie przyjmują każdego donosu jak leci. One weryfikują. Sprawdzają, czy są jakieś przesłanki. Czy coś się faktycznie nie zgadza. Więc jeśli wszystko masz w porządku – nawet donos nie zrobi wielkiego zamieszania. Ale jeśli jesteś na bakier z przepisami, to donos to tylko zapalnik. A reszta pali się już sama.

Kontrola w firmie z danej branży (branżowa) – czyli „wiadomo, że tam się dzieje”

Są też tzw. branżowe kontrole – czyli zaplanowane działania urzędów w konkretnych sektorach.
ZUS bierze pod lupę np. jednoosobowe działalności w IT, skarbówka – sklepy online, a PIP – gastronomię, beauty i budowlankę.

Dlaczego? Bo statystyki mówią same za siebie.
W tych branżach najczęściej występują nieprawidłowości:
– fikcyjne samozatrudnienie,
– płacenie „pod stołem”,
– brak BHP,
– brak zgłoszeń do ubezpieczeń,
– niewystawianie faktur czy paragonów. Zobacz też nasz wpis: „Czy kasa fiskalna w sklepie internetowym jest konieczna?”.

To nie złośliwość. To profilowanie ryzyka. Urzędy – tak jak banki czy ubezpieczyciele – wiedzą, gdzie najczęściej coś się sypie. I tam właśnie idą.

Czy to znaczy, że jesteś winny, bo jesteś fryzjerką, programistą albo masz food trucka? Oczywiście, że nie. Ale to znaczy, że musisz mieć papiery w porządku. Bo masz większą szansę, że ktoś zapuka. I zamiast być zaskoczonym, lepiej być przygotowanym.

Chcesz być na bieżąco z przepisami oraz tematami podatkowymi?

Forma prawna? Dla urzędu to bez znaczenia

Wielu przedsiębiorców łudzi się, że jak mają spółkę z o.o., to są „bezpieczniejsi”. Albo że jak mają JDG, to są „za mali, żeby się interesowali”. A to błąd.

Urząd nie patrzy na to, czy jesteś spółką, fundacją, freelancerem czy babcią z bazaru. Patrzy na zgodność z przepisami. Na to, co robisz, a nie jak się nazywasz.

Możesz mieć wielką spółkę i kontrolę, bo ktoś zauważył nieścisłości w VAT. Albo mieć mikrofirmę i kontrolę, bo od dwóch lat nie płacisz składek.
Więc przestań myśleć, że forma prawna Cię chroni. To mit. Chroni Cię tylko porządek w dokumentach i uczciwe działanie.

Kontrola w firmie nie zdarza się „bo tak”. Zawsze są ku temu powody.

To nie lata 90. Dziś nie ma „przypadkowych” kontroli. Każda decyzja opiera się na danych. Analizach. Systemach informatycznych. Profilach ryzyka. Algorytmach. I to naprawdę działa.

Zamiast więc powtarzać, że „się uwzięli”, „to przez pecha” i „mieli zły dzień”, może warto spojrzeć na siebie.
Może to Twoje działania – lub ich brak – sprowokowały kontrolę?

Nie jesteś ofiarą. Jesteś przedsiębiorcą. A to oznacza, że masz wpływ.
Na terminy, na dokumenty, na odpowiedzi do urzędów, na to, jak prowadzisz firmę.

I jeśli będziesz działać z głową, to nie musisz bać się listonosza z poleconym ani zaproszenia na kontrolę. Bo kontrola to nie koniec świata. To sprawdzenie. A jeśli wszystko gra – to nic się nie dzieje.

Lepiej zapobiegać niż… kombinować

Jeśli czujesz, że coś u Ciebie w firmie kuleje – nie czekaj, aż zapuka urząd.
Zrób porządek sam. Uporządkuj papiery, sprawdź zgłoszenia, zobacz, czy deklaracje są wysyłane. Jeśli nie masz na to czasu – znajdź kogoś, kto to ogarnie za Ciebie.

Bo nie ma nic bardziej stresującego niż kontrola, na którą nie jesteś gotowy.
I nie ma nic bardziej komfortowego niż świadomość, że możesz otworzyć drzwi i powiedzieć: „Wszystko jest w porządku”.

Aby mieć spokojną głowę, warto wiedzieć co możesz wrzucić w koszty swojej firmy, a czego nie. Decyzje pomoże Ci podjąć nasz poradnik:

Co mogę wrzucić w koszty firmy?

To niezastąpiony przewodnik dla każdego przedsiębiorcy, który chce w pełni wykorzystać możliwości, jakie dają przepisy podatkowe i pełne rozumienie przepływów finansowych. Dzięki niej dowiesz się, co dokładnie możesz zaliczyć do kosztów uzyskania przychodu i jak skutecznie zmniejszyć swoje zobowiązania wobec fiskusa.

 

author-avatar

O Justyna Broniecka

Przedsiębiorca, menadżer. Od prawie 10 lat właścicielka i twarz marki ZUS to nie MUS. Jej misją jest edukacja i uświadamianie klientów odnośnie systemu podatkowego Chce, aby przedsiębiorcy wiedzieli jakie są możliwości oraz z czym wiążą się poszczególne wybory. Przeszkoliła ponad 5 tys osób. Jest często zapraszana na konferencje, wykładowca w szkołach wyższych. Jej szkolenia i wystąpienia oceniane są jako praktyczne, użyteczne i ciekawe. Fanka logicznego myślenia oraz ułatwiania sobie życia. Od prawie 10 lat członek międzynarodowej organizacji Toastmasters, gdzie doskonali swoje umiejętności przemawiania publicznego oraz zarządzania. Otrzymała tam najwyższy tytuł DTM (Distinguished Toastmaster). Prywatnie pasjonatka podróży, szczególnie do Afryki.